Choć poszkodowany nie jest winny wypadku, można przypisać mu, że przyczynił się do powstania szkody. A to wpływa na wysokość kompensaty. Tej treści orzeczenie, mające duże znaczenie dla zasad wypłaty odszkodowania, wydał niedawno Sąd Najwyższy (sygn. akt: IV CSK 8/17). Wynika z niego, że pomniejszenie odszkodowania może nastąpić także wtedy, kiedy poszkodowanemu nie można przypisać winy. Właśnie tak według sądu było było w sprawie Katarzyny K., która mając 15,5 roku, nie wiadomo dlaczego, mimo ostrzeżeń innych bawiących się wraz z nią, weszła po drabince zamontowanej na słupie energetycznym na wysokość 6 m i dotknęła przewodów. Uczyła się w szkole muzycznej. W wyniku porażenia straciła obie ręce i nogę. Badający tragiczny wypadek biegli, a za nimi sądy uznały, że dziewczyna nie miała odpowiedniego rozeznania w znaczeniu swego zachowania, zagrożeniach, a więc winy przypisać jej nie można. Pozwanej w sprawie sieci energetycznej też nie można postawić żadnego zarzutu, gdyż na słupie było zawieszone ostrzeżenie o treści: „Nie dotykać, niebezpieczeństwo”. Ogrodzenia wokół słupa przepisy nie wymagały. Sąd okręgowy zasądził na jej rzecz 550 tys. zł oraz rentę. Uszczerbek na jej zdrowiu wycenił bowiem na 1,1 mln zł. Powódka domagała się 1,55 mln zł. Obniżając żądaną kwotę, sąd uwzględnił przyczynienie się przez dziewczynę do powstania szkody w 50 proc. Dlatego w tym samym procencie zmniejszył jej zadośćuczynienie. W skardze kasacyjnej do SN poszkodowana zakwestionowała owo 50 proc. przyczynienia się do szkody oraz obniżenie w tym stopniu odszkodowania oraz zadośćuczynienia. Sąd Najwyższy nie uwzględnił tego zarzutu. Wskazał, że dopiero na skutek podjęcia przez poszkodowaną aktywnego działania, tj. wspinaczki na słup aż do urządzeń elektrycznych, doszło do porażenia prądem. Jej zachowanie było nieprawidłowe, naganne, naruszało elementarne zasady ostrożności. Ponad 15-letnia uczennica mogła rozpoznać zagrożenia i zrozumieć znaki ostrzegawcze oraz następstwa naruszenia zasad ostrożności. Przyjęcie 50 proc. przyczynienia się jej do szkody SN uznał za prawidłowe. – Rację ma poszkodowana – wskazał w uzasadnieniu sędzia SN Marian Kocon – że ustalenie przyczynienia jest warunkiem wstępnym i koniecznym, od którego w ogóle zależy możliwość zmniejszenia odszkodowania. Samo przyczynienie nie przesądza jednak ograniczenia obowiązku naprawienia szkody ani zakresu tego ograniczenia. O tym, czy i w jakim stopniu naprawienie szkody należy ograniczyć ze względu na przyczynienie, decyduje sąd w ramach sędziowskiego uznania oraz wskazań art. 362 kodeksu cywilnego, tj. w jakim stopniu poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody, okoliczności zdarzenia, w tym stopnia winy obu stron. Według Sądu Najwyższego SA bez dostatecznej oceny uznał za odpowiednią wyjściową kwotę 1,1 mln zł zadośćuczynienia i sąd pierwszej instancji ma pewną swobodę w ustaleniu tej kwoty. Wobec ogromnego uszczerbku fizycznego i psychicznego poszkodowanej, i to zarówno w czasie leczenia, jak i później, oraz żądania 1,55 mln było to nieuzasadnione zaniżenie – wskazał sędzia Marian Kocon. W efekcie poszkodowana ma już prawomocnie zasądzone od sieci energetycznych 550 tys. zł oraz szanse na zwiększenie tej kwoty, ale nie więcej niż do połowy wskazanej w pozwie.

Źródło: rp.pl