Fakt, że nauczycielka wstała z miejsca w autokarze, nie może być rozpatrywany bez kontekstu w jakim do tego doszło – wskazał w wyroku Sąd Okręgowy w Łodzi. Do niefortunnego zdarzenia doszło w listopadzie 2011 roku, kiedy nauczycielka gimnazjum Leokadia G. (imię fikcyjne) była opiekunem uczniów trzeciej klasy do Muzeum Powstania Warszawskiego. Kierowca autobusu, którym podróżowali gimnazjaliści na samym wszczęciem poinformował pasażerów, że podczas jazdy wszyscy mają siedzieć na fotelach przodem do kierunku jazdy. Powtórzył to pilot wycieczki. Niestety, w drodze powrotnej, młodzież nie stosowała się do tych poleceń, źle się zachowywała: uczniowie wstawali ze swoich miejsc i chodzili po autokarze. Leokadia G. siedziała z przodu autokaru, ale widziała, że inna nauczycielka, która siedziała z tyłu nie radzi sobie z zachowaniem uczniów – młodzież nadal wygłupiała się, wstawała z miejsc, zamieniała się miejscami w trakcie jazdy autokaru. W końcu nauczycielka wstała ze swojego miejsca i udała się na koniec autokaru aby skłonić młodzież do zajęcia swoich miejsc. Gdy to jej się udało i wszyscy uczniowie siedzieli już na swoich miejscach, autokar gwałtownie zahamował. Kobieta przemieściła się bezwiednie do przodu autokaru, obijając się o kolejne fotele i w końcu zatrzymała się na podeście, na który upadła. Poprosiła koleżankę, żeby ta zadzwoniła do jej męża, po czym straciła przytomność. Wezwani ratownicy pogotowia sugerowali udanie się do szpitala, ale nauczycielka po telefonicznej konsultacji z mężem, odmówiła hospitalizacji. Po powrocie do domu mąż zdecydował się jednak zawieźć żonę na ostry dyżur. Po kolejnych badaniach stwierdzono złamanie dwóch żeber oraz uszkodzenie kręgosłupa. Firma, w której ubezpieczony był autokar, przyznał kobiecie 18 tys. zł odszkodowania, pomniejszając tę kwotę o 20 proc. przyczynienia się poszkodowanej. Taka kwota nie satysfakcjonowała jednak nauczycielki, która postanowiła walczyć o zadośćuczynienia na drodze sądowej. Żądała zdecydowanie więcej, bo 125 tys. zł. Rozpatrujący pozew Sąd Okręgowy w Łodzi (sygn. akt II C 424/15) uznał, iż nauczyciele nie można postawić zarzutu nieprawidłowego zachowania uzasadniającego obniżenie wysokości odszkodowania. Jak zauważona, znalazła się ona w sytuacji kolizji dwóch obowiązków. Z jednej strony obowiązana była, dla własnego bezpieczeństwa, zachować reguły bezpiecznego podróżowania autokarem, w tym powstrzymania się od przemieszczania się po pojeździe, z drugiej jednak strony miała obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa znajdującym się pod jej opieką uczniom. Jak podkreślono, powódka była opiekunem wycieczki szkolnej, osobą odpowiedzialną przede wszystkim za bezpieczeństwo jej uczestników. – Fakt, że powódka wstała z miejsca jej przeznaczonego w autokarze, nie może być rozpatrywany bez kontekstu w jakim do tego doszło – wskazał sąd. Dalej zwrócono uwagę, że nauczycielka obserwowała zachowanie uczniów, kilkukrotnie przywołała ich do porządku, wreszcie zainterweniowała, gdy inne sposoby nie dawały rezultatu. Młodzież w tamtym momencie przemieszczała się, nie siedziała na swoich miejscach, w tym jeden z uczniów usiadł na miejscu, które nie posiadało pasów bezpieczeństwa. – Powyższa sytuacja bezpośrednio zagrażała zdrowiu uczniów, a w przypadku wypadku, np. takiego, jakiemu uległa sama powódka, także ona odpowiadałaby za to, że poprzez swoje zaniechanie naraziła dzieci na niebezpieczeństwo – wyjaśnił sąd. W takiej kolizyjnej sytuacji, zdaniem sądu nie można stawiać powódce zarzutu, że na pierwszym miejscu, przed bezpieczeństwem własnym, postawiła obowiązki wychowawcy i opiekuna grupy młodzieży. – Gdyby powódka nie wstała prawdopodobnie do jej upadku by nie doszło, ale mogłoby dojść do podobnego upadku któregoś z uczniów – zauważył sąd. Ostatecznie SO w Łodzi nie uwzględnił zarzutu przyczynienia się powódki i nie obniżył odszkodowania, ale wyliczył jego wysokość na 118 tys. zł. Wyrok sądu jest nieprawomocny.

Źródło: rp.pl