Dzień wyroku jest podstawą podziału majątku zgromadzonego w związku partnerskim, z uwzględnieniem jego zużycia. Sprawa rozliczenia majątkowego byłych konkubentów, którą zajmował się Sąd Najwyższy, pokazuje, że nieraz bywa to trudniejsze niż podział majątku dorobkowego małżonków. Podstawą podziału są przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu, art. 405 i następne kodeksu cywilnego. Mówią, że kto bez podstawy prawnej uzyskał korzyść kosztem innej osoby, obowiązany jest do wydania korzyści w naturze, a gdy to nie jest możliwe – do zwrotu jej wartości. Równie ważny jest art. 409 k.c. Mówi, że obowiązek zwrotu korzyści wygasa, jeżeli wzbogacony ją zużył lub utracił, chyba że powinien liczyć się ze zwrotem. Po kilkunastoletnim konkubinacie Danuty G. i Józefa G. został pewien majątek. Co ciekawe, Józef G. był cały czas w związku małżeńskim i na pewnym etapie proces dotyczył też niewielkiej kwoty żądanej przez byłą konkubinę od żony. Była konkubina domagała się zapłaty prawie 200 tys. zł. Na kwotę tę składały się jej nakłady na remont domu, jaki mężczyzna zakupił w znacznej części na kredyt w trakcie tego związku na swoją rzecz, a którego wartość wzrosła w trakcie konkubinatu prawie trzykrotnie, m.in. z powodu wzrostu cen nieruchomości. Domagała się też zwaloryzowanych 10 tys. zł , które wyłożyła na kupno domu, oraz 20 tys. zł na spłatę kredytu. Sąd Okręgowy zasądził na jej rzecz 46 tys. zł. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zwiększył tę kwotę trzykrotnie – do 176 tys. zł. Dokonał swoistej waloryzacji wpłat kobiety. Obliczył mianowicie, jaki procent wartości domu stanowiły, kiedy były dokonywane, i taki sam procent aktualnej ceny domu nakazał zwrócić. Józef G. odwołał się do Sądu Najwyższego. Jego pełnomocnik procesowy argumentował, że nie można obciążać zwrotem nakładów jednego z konkubentów tylko dlatego, że związek się rozpadł, niekoniecznie zresztą z jego winy. Kiedy kobieta dokonywała nakładów, miały one jak najbardziej podstawę prawną, służyły obojgu konkubentom. Poza tym należałoby uwzględnić, że powódka przez kilkanaście lat mieszkała w tym domu z dwójką swoich dzieci. Wreszcie, że zwracana kwota nie powinna przekraczać wydatkowanych pieniędzy i nie powinna być waloryzowana. Sąd Najwyższy (sygn. akt: V Csk 198/16), podzielił część zarzutów pełnomocnika i zwrócił sprawę SA do ponownego rozpoznania. – Nie ma wątpliwości, że rozliczenia w szczególności nakładów dokonuje się według cen majątku z chwili wyrokowania – wskazała w uzasadnieniu sędzia SN Monika Koba. – Nie podlegają one jednak zwrotowi w pełnym zakresie. Należy uwzględnić ich zużycie, pomniejszyć o amortyzację w czasie konkubinatu. Zastosowana zaś w tym wypadku waloryzacja była nieprawidłowa, gdyż dwie wpłaty Danuty G. nie były nakładami na dom, ale wsparciem finansowym partnera, które podlega ogólnym zasadom waloryzacji, a wymagane w nim przesłanki, m.in. istotna zmiana siły nabywczej pieniądza, nie miały tu miejsca – Nie ma natomiast podstaw, by w rozliczeniach byłych konkubentów uwzględniać korzyści, jakie konkubent i jego dzieci uzyskały z tego powodu, że mieszkały w domu drugiego konkubenta, gdyż są to zwykłe świadczenia wynikające z natury konkubinatu – powiedziała sędzia Koba. Sąd Najwyższy wskazał też, że tego rodzaju żądania byłego konkubenta muszą być precyzyjne wskazane i udokumentowane. W tych procesach obowiązuje bowiem większy formalizm i rygoryzm niż przy podziale majątku byłych małżonków, a pozwany ma większe możliwości obrony.

Źródło: rp.pl