Do Sądu Rejonowego w Opolu wpłynęła sprawa byłego wiceprezesa Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego w Kędzierzynie-Koźlu, który domaga się od spółki niemal 70 tysięcy złotych. Poszło o jeden z punktów umowy, który zakazał mu podjęcia pracy w innej firmie komunikacyjnej. Obecny prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Strzelcach Opolskich pod koniec 2013 roku odszedł z MZK, obejmując stanowisko wiceprezydenta Kędzierzyna-Koźla. Zgodnie z klauzulą zawartą w umowie, przez rok przysługiwała mu połowa wynagrodzenia z tytułu odszkodowania za zakaz podejmowania pracy u konkurencji. W grudniu 2016 roku do MZK wpłynęło pismo, w którym upomniał się on o należne pieniądze. Obecna prezes spółki Joanna Koziarska-Kiziak uważa jednak, że żadne odszkodowanie mu się nie należy. Argumentuje to tym, że odchodząc do kędzierzyńskiego ratusza, Powód był nadal zatrudniony był u tego samego pracodawcy. Kędzierzyn-Koźle jest bowiem jedynym udziałowcem w spółce MZK. – Podstawową przyczyną nieuwzględnienia roszczeń były wątpliwości dotyczące mocy wiążącej zawartej z nim umowy o zakazie konkurencji po ustaniu stosunku pracy na stanowisku członka zarządu MZK w Kędzierzynie-Koźlu – tłumaczy Joanna Koziarska-Kiziak. Obecna prezes przyznaje, że z tego powodu rada nadzorcza spółki musiała podjąć uchwałę, która zalecała zarządowi zajęcie negatywnego stanowiska dotyczącego roszczeń, których źródłem była ta umowa. Powód domaga się kwoty 67 984 zł wraz z odsetkami tytułem odszkodowania oraz zwrot kosztów postępowania sądowego w wysokości 4467 zł.

Źródło: gazeta.pl